W jednym z wywiadów radiowych w Austrii przedstawiona została znana i bardzo ceniona w tym kraju posługa telefonu zaufania. Osoba odpowiedzialna za funkcjonowanie tej działalności podkreśliła, że ludzie, którzy w trudnych sytuacjach korzystają z takiej posługi, wcale nie oczekują mądrych wskazówek lub rad, ale posiadają ogromną potrzebę bycia wysłuchanym.
Dowodem na to są wypowiedzi niemal wszystkich rozmówców, którzy swoją rozmowę kończą najczęściej, jak zaznaczył udzielający wywiadu, słowami: „dziękuję za wysłuchanie mnie” oraz „dziękuję za poświęcony mi czas i uwagę”. Z wypowiedzi tych wynika, jak ogromnie ważna i powszechnie pożądana jest umiejętność nie tyle mówienia, zagadywania innych, ile umiejętność słuchania, a dokładnie mówiąc wsłuchania się w drugiego człowieka. W kontekście tych wypowiedzi wyraźne potwierdzenie znajduje znane powiedzenie, że „mowa jest srebrem, a milczenie złotem”.
Takim obdarowaniem cechującym się umiejętnością wsłuchania się i wpatrzenia się w drugiego człowieka wyróżniają się często osoby z niepełnosprawnością. Przykładem takiej postawy jest Tommi Scheifler z Wiednia, którego rysunki prezentowane były przed rokiem w listopadowym numerze miesięcznika „Filantrop Naszych Czasów” na str. 6 i 7. (Tym razem w wydaniu wrześniowym opublikujemy nowe, wzruszające prace Tommiego oraz piękne słowa o jego rodzinie zastępczej, która w ubiegłym roku z bólem pożegnała Go na zawsze – przyp. red.).
Tommi urodził się z głębszą niepełnosprawnością intelektualną i od początku swojego życia przebywał w domu dziecka. Następnie został przeniesiony do internatu i stamtąd uczęszczał do blisko usytuowanej szkoły specjalnej. Miał on duże szczęście, gdyż w tej szkole wychowawczynią i jednocześnie katechetką jego klasy była pani Lisi Liszka, osoba bardzo serdeczna, dynamiczna i zaangażowana. Nauczycielka ta otoczyła swojego nowego wychowanka nie tylko wielkim sercem, ale otworzyła dla niego również swój dom. Często przywoziła chłopca do swojej rodziny w wolne dni szkolne, w święta. Zabierała go również na różne wycieczki oraz wakacje.
Po zakończeniu szkoły Tommi na stałe zamieszkał w domu Lisi i przebywał w nim do końca swojego życia. Znalazł tam poczucie bezpieczeństwa, doświadczył miłości i bycia akceptowanym takim, jakim jest. Ze swej strony ubogacał on swoją zastępczą rodzinę wielką serdecznością, radością i wyjątkowym emanowaniem pokoju i wyciszenia.
W tym czasie dojeżdżał on na warsztaty, a w wolnym czasie poświęcał się pasji rysowania, która sprawiała mu wiele radości. Twórczość ta dawała mu nie tylko wiele zadowolenia. Odnajdywał w niej również formę szczególnej misji, przez którą sprawiał innym radość, a wielokrotnie również wsparcie. Prace swoje wykonywał często z intencją ofiarowania ich wybranym osobom na konkretne okazje. Chętnie rysował postacie biblijne, którym najczęściej nadawał radosny wyraz twarzy. Swoje rysunki, na przykład szopki betlejemskie, ofiarował jako karty bożonarodzeniowe. Podobnie prace z motywami wielkanocnymi na Święta Wielkanocne. Rysunkami pięknych kolorowych serc lub kwiatów obdarzał z okazji urodzin czy innych uroczystości. Jedna z nauczycielek wspomina, jak po tragicznej śmierci swojego męża otrzymała od Tommiego rysunek anioła pocieszenia, którego osobiście na tę smutną okoliczność dla niej narysował i wręczył jej. W czasie przeżywania śmierci i żałoby dar ten dawał jej i całej rodzinie duże pocieszenie i wsparcie. Od tego wydarzenia minęło już wiele lat, a obraz ten nadal wisi w jej domu, wciąż kojąc jej serce i dając nadzieję.
W skład zastępczej rodziny Tommiego wchodziło dwoje dorastających dzieci Lisi oraz jej brat – ksiądz Tomas. Kapłan ten należy do charyzmatycznych duszpasterzy, prowadzących duszpasterstwo specjalistyczne. Swoim odziaływaniem obejmuje on osoby z niepełnosprawnościami, osoby bezdomne, odwiedza chorych oraz domy samotnych matek. W tę szczególną posługę duszpasterską włącza się aktywnie jego siostra Lisi, a wraz z nią włączony był również Tommi, co na pewno miało ogromny wpływ na ukształtowanie jego bogatej duchowości.
Podczas celebracji Mszy świętych przez księdza Tomasa Tommi uczestniczył z wielką radością jako gorliwy i sumienny ministrant. Regularny udział w tych nabożeństwach, świętach oraz innych wydarzeniach pozwalał mu poznawać wszystkich uczestników oraz wchodzić w ich problemy życiowe, troski i radości. Dzięki swojej ogromnej otwartości i wewnętrznego pokoju, stwarzał on swoją obecnością wyjątkowy nastrój wyciszenia i radości. Potrafił serdecznie wszystkich przywitać, popatrzeć życzliwym spojrzeniem na twarze wyrażające różne emocje i odpowiednio na nie zareagować. Umiał on doskonale, z ujmującą cierpliwością, bez cienia pospiechu czy stresu, wysłuchać ich wypowiedzi i wyrazić swoje zrozumienie i dodać otuchy.
Podczas Mszy świętej żałobnej za zmarłego Tommiego uczestnicy bardzo mocno podkreślali jego wyjątkowe cechy i obdarowanie. Jego rówieśnicy z internatu, ze szkoły, z warsztatów, z grupy ministrantów z wielkim wzruszeniem przytulali do piersi jego fotografię, całowali ją i ze łzami wspominali jego osobę. Oto wypowiedź jednej z koleżanek z jego klasy i tej samej grupy w internacie: „Tak mi smutno, że Tommi już nie żyje, że go tu nie ma. On był moim przyjacielem i był dla mnie jak brat i opiekun. On jest już w niebie i pomaga mi nadal i jest przy mnie. Ja go bardzo kocham i bardzo mi go brakuje”.
Ks. Tomas Kaupeny, brat Lisi, który doskonale znał i bardzo cenił Tommiego podkreśla jego duże zdolności muzyczne oraz wyjątkowy talent rysowania. W następujący sposób opisuje on artystyczną twórczej Tommiego. Z dużym skupieniu przygotowywał wszystko skrupulatnie do pracy: papier, flamastry, kredki, które precyzyjnie temperował. Następnie patrzył z koncentracją uwagi na pustą, biała kartkę papieru na pewno z wizją gotowego dzieła. Po czym z dużym, właściwym sobie przekonaniem sięgał po jeden pisak i precyzyjnie wykonywał pierwsze linie- jak jakiś wielki karykaturzysta. Dalsza praca przebiegała w taki sposób, że pisak wkładał z powrotem na swoje miejsce do piórnika i brał następny, którym znowu robił kolejną linię, dokładnie umieszczając ją na papierze. Często siedział dłużej niż godzinę nad jednym obrazem, którego prostota piękności w swoich barwach i wyrazie jest niepojęta, ujmująca, która przemawia i porusza. Każdy jego obraz jest oryginalny, pod żadnym z nich nie umieszczał nigdy swojego autografu.
Krzysztof Lausch często podkreślał, że osoby z niepełnosprawnością są niedocenionym darem w Kościele. Właśnie od tych osób możemy się uczyć cierpliwości, serdeczności, spontaniczności, uważnego wpatrzenia się i wsłuchania się w drugiego człowieka, często bez słów. Oni obdarzają nas darem wyciszenia i wewnętrznego pokoju, tak jak to czynił Świętej Pamięci Tommi Scheifler.
Tekst: Halina Koselska-Kubiak, zdjęcie pochodzi z archiwum prywatnego rodziny Tommiego.